Czyli coś, co kilka znajomych osób robi już od dawna. Plany odnośnie tego co zamierza się przeczytać w kolejnym miesiącu, robienie listy, a później odnotowywanie ile z tego udało się zrealizować. Z mojej strony to taki mały eksperyment, bo i nigdy specjalnie nie przepadałam za tego typu rzeczami, a jeśli już jakieś plany się pojawiały (np. te dotyczące filmów) zazwyczaj nie były dotrzymywane.
A zaczęło się bardzo niewinnie, od jednego rzutu okiem na półkę z książkami i pytaniem: co po Żelaznej Radzie? I tak wybór padł na kilka pozycji, dokładnie cztery, a skoro już jakiś plan powstał niejako samoistnie… Dlaczego by tego nie zapisać w formie pliku na dysku? Wybór jest zupełnie przypadkowy, niepodyktowany niczym innym niż faktem, że akurat te książki były najbardziej w zasięgu mojego wzroku. I tak na miesiąc kwiecień przewidziane zostały (o ile jakieś inne nie wepchną się bez kolejki):
- Rafał Kosik Kameleon
- M. John Harrison Virriconium
- Neal Stephenson Zamieć
- Jacek Dukaj Wroniec
I w zupełności wystarczy. Wydłużanie tej listy nie miałoby najmniejszego sensu, biorąc pod uwagę dwa główne czynniki, czyli moje tempo czytania i wolny czas jakim dysponuję, wątpliwe, żeby udało się przeczytać więcej. Teraz wyjścia są dwa. Zrobienia tego planu podziała na mnie mobilizująco i faktycznie zostanie on zrealizowany albo z różnych względów nie dojdzie to do skutku, pliczek poleci z dysku a ten wpis będzie tylko dowodem niewypału takiego pomysłu w moim wydaniu.